KPWZ - Opowiadanie - Własność prywatna
SS-NG #32 Czerwiec 2005
87






REDAKCJA
    Jego krzyk słychać było niemal każdego dnia od chwili, kiedy został uwięziony w twierdzy. Wypuść mnie stąd ! Wypuść mnie stąd ! Wrzeszczał Lilian Wroncev jednak jego oprawca nie miał zamiaru tego zrobić. Od pierwszego dnia w chwili, kiedy Artur go schwytał i zamknął na długie lata, ani razu nie pomyślał by jednak zwrócić wolność temu genialnemu pisarzowi. Pragnął go mieć tylko dla siebie, być jedynym człowiekiem na świecie, który zna jego uniwersalne dzieła godne Dostojewskiego, Hemingwaya i Kafki.
Artur spotkał Wronceva, kiedy ten studiował literaturę na uniwersytecie w Moskwie. Od razu poznał się na jego talencie, od razu wiedział, że kiedyś Wroncev stanie się nieśmiertelny dzięki swojej twórczości. Artur, jako początkujący tłumacz chciał by ten podrzucił mu kilka swoich opowiadań mając nadzieję że uda się je wydać w Polsce. Kiedy przeczytał „Niebieską jaskółkę” nie mógł zasnąć trzech nocy z rzędu. W głowie wciąż miał barwny, poukładany, stylowy język Wronceva, takiego czegoś nie czytał od czasów największych klasyków europejskich z końca XIX i początku XX wieku.
Wroncev był geniuszem i niebawem świat miał się poznać na jego talencie. Nawet jego rosyjski wydawca, Aleksiej Filimonow, zawsze wybredny w kwestii debiutantów okazywał młodemu pisarzowi stosunek jakim cieszy się długowieczny literat uchodzący dla czytelników z całego świata za guru.
Jednak losy geniusza potoczyły się inaczej. W miesiąc przed wydaniem debiutanckiej powieści zniknął i już nikt nigdy nikt o nim nie usłyszał mimo usilnych poszukiwań, jakie zlecił zawiedziony Filimonow. Świat stracił jeden ze swoich skarbów. A skarb ten ukradł Artur, który umieścił Wronceva w swojej twierdzy, dał maszynę do pisania i zostawiał go samego na długie miesiące. Gdzieś w oddali słychać było wrzaski zrozpaczonego pisarza jednak na nic się one zdały. Artur był konsekwentny w tym co robił, i co jakiś czas odwiedzał twierdzę a tam, pod drzwiami klitki w której spał Lilian znajdował maszynopisy. Następnie tłumaczył je na język polski, zlecał znajomemu grafikowi wykonanie kilku rysunków i gnał do drukarni by wydać jeden jedyny egzemplarz powieści Liliana Wronceva. Teraz w swojej prywatnej biblioteczce miał dziesięć opasłych tomów – wielkie dzieła wielkiego pisarza, który tworzył tylko dla Artura. Wspaniałe uczucie.
Dziś Artura po raz pierwszy miała odwiedzić kobieta. Mężczyzna choć był już po czterdziestce nigdy nie nawiązał intymnych relacji z płcią przeciwną. Nie dość że był nieśmiały to jeszcze ten jego wygląd. Pokryta bruzdami twarz, nos przypominający ziemniak i przedzielony na pół podbródek. Tego nie da się określić inaczej jak zwyczajny brzydal.
Kiedy ktoś wygląda tak jak Artur nie ma się nadziei że spotka się kiedyś tą która pokocha a przynajmniej choć trochę polubi.
Teraz mężczyzna stał przy lustrze i próbował zadecydować czy pokazać się w kamizelce czy też założyć elegancką koszulę, dosyć modną aczkolwiek nie pasującą do jego stylu bycia. W końcu zdecydował się na kamizelkę, nie zdradzała ona zamiarów, jakie wymarzył sobie Artur względem kobiety.
Kiedy nastał wieczór usłyszał dzwonek. Wroncev też zdawał się go usłyszeć bo podniósł krzyk.
Ratunku !!!
Artur otworzył drzwi szafy i krzyknął by się uciszył, że i tak go nikt nie usłyszy. Krzyk jednak nie ustawał. Mężczyzna nie przejął się tym jednak. Zamknął szafę i poszedł otworzyć swojemu gościowi. W progu stała mała pulchna kobieta, Alicja. Była nową pracownicą wydawnictwa, zajmowała się tłumaczeniami literatury niemieckiej. Artur od początku zwrócił na nią uwagę bo jako jedyna zamieniła z nim za każdym razem gdy się widzieli kilka słów. W końcu wykrztusił z siebie zaproszenie na kawę które Alicja z przyjemnością przyjęła.
I dzisiaj po raz pierwszy w jego mieszkaniu pojawiła się kobieta.
Pomocy! Wypuście mnie!
Grzmiał po rosyjsku ze swojej twierdzy Wroncev jednak kobieta zdawała się go nie słyszeć.
Artur zaprosił ją do salonu. Zaparzył kawę po czym niezdarnie przeniósł dwie filiżanki z kuchni do stołu przy którym siedziała Alicja. Rozmowa z początku się nie kleiła, dopiero, gdy Alicja spytała o najlepsze tłumaczenia Artura ten się uśmiechnął i wskazał na półkę z książkami.
- Leżą tam. Dziesięć książek Liliana Wronceva
- Kogo ?
- Lilian Wroncev. Nigdy nie słyszałaś ?
- Nigdy
Artur wstał i wyjął z półki jedną z powieści geniusza. Podał ją dziewczynie a ta obejrzała okładkę przedstawiającą kobietę płaczącą a zarazem się śmiejącą. U góry czarnym drukiem napisane było Lilian Wroncev i tytuł książki „Płaczące niewiasty”.
- Dobra jest ta książka ?
- Polecam. Naprawdę się nie zawiedziesz – zachęcił Artur. Wieczór szybko zrobił się nocą i Alicja musiała już iść. Włożyła „Płaczące niewiasty” do torebki i wyszła.
Dopiero teraz Artur uświadomił sobie że przez emocje popełnił błąd i już nie jest jedynym człowiekiem który będzie znał twórczość Wroncewa. Pocieszył się jednak tym że ma jeszcze dziewięć książek jakich nikt nigdy nie czytał i niech Bóg mu świadkiem, nigdy nie przeczyta.
Kilka dni później tłumacz spotkał się z Alicją w wydawnictwie. Miała podpuchnięte oczy które za szkłami jej okularów wyglądały jak źrenice postaci japońskiej kreskówki.
- Co się stało ? – zapytał zaniepokojony. Dziewczyna wydawała się być wyrwana z rzeczywistości
- Miałeś racje. Ten Wroncev jest niesamowity! W życiu nie czytałam tak pasjonującej książki? Przez cztery dni nie zmrużyłam oka, cały wolny czas poświeciłam na przeczytanie tej książki. Jestem do tyłu z tłumaczeniami
Roześmiała się nerwowo. Artur podrapał się po głowie nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili rzekł
- Jak chcesz pożyczę ci następne. Też są bardzo dobre
Alicja przytaknęła głową. I tak się to zaczęło. Odwiedziła Artura dziewięć razy i za każdym razem wynosiła w torebce książki Woronieva. Ich właściciel był szczęśliwy, kiedy dzieliła się z nim wrażeniami po przeczytanej lekturze. Miał wrażenie, że bardzo się do siebie zbliżyli.
Do czasu kiedy nie pokazała się w wydawnictwie z jakimś młodym wyrostkiem, Michałem, niby jej przyjacielem. On też się zachwycał Woronievem, i jego znajomi, którym pożyczał książki.
Ależ ja byłem głupi, pomyślał wściekły Artur. Nie był już jedynym człowiekiem, znającym genialne dzieła rosyjskiego pisarza. A wszystko przez tą sukę, która zawróciła mu w głowie. Taka paskuda. Jak mógł dać się złapać w sidła małej grubej pindzie?
łódź adwokat do rozwodu Wrócił do domu i jak zwykle słyszał wołanie o pomoc dochodzące z twierdzy.
- Zamknij się!!! – wrzasnął w jej kierunku i zasiadł na fotelu próbując zebrać myśli. Czuł potworną wściekłość, bo został oszukany. Nie dość że jakiś wyrostek ubiegł go i zaczął spotykać się z Alicją to jeszcze niegodni wielkiej literatury gołodupcy poznali jego wielkie odkrycie. I szczycili się tym, był pewny, że byli z siebie bardzo zadowoleni.
A przecież Wroncev jest jego! Tylko jego! To on go trzymał w twierdzy, on go karmił, on tłumaczył jego wielkie dzieła!!! Nikt nie miał prawa tego czytać, tylko on sam.
Był tak zdenerwowany że wybuchł płaczem. Nie mógł się opanować, nerwowy chlipot towarzyszył kilka minut aż do czasu, kiedy nie usłyszał pukania.
To była ona, ta zdrajczyni. I miała czelność przyjść tu z tym gówniarzem!
Wpuścił ich do mieszkania, poczęstował kawą. Marsową minę zakrył miłym uśmiechem życzliwego gospodarza.
- A więc co was do mnie sprowadza ? – zapytał.
- Wroncev – odparł Michał. Artur skrzywił usta i udawał zamyślonego
- Niestety przeczytaliście już wszystko, co miałem – rzekł tłumacz nieco złośliwie, lecz tak aby tej złośliwości nie rozpoznano
- Artur – odezwała się Alicja – Szukałam wszędzie informacji o Lilianie Wroncevie, tak dobry pisarz nie mógłby ujść mojej uwadze. Nie ma go w żadnych bibliotekach, nie ma nawet jednej wzmianki w Internecie. Tak jakby nigdy nie istniał. I kiedy sprawdziłam stopkę redakcyjną na książce okazało się że nie ma na nim żadnego wydawnictwa. Tylko data wydania i twoje nazwisko jako tłumacza. Tak jest na każdej z książek Wronceva.
- No i co z tego? – rzucił beztrosko w ich stronę Artur. Miał świadomość tego, że już jest cały czerwony a na jego twarzy widać wszystkie emocje. Nie potrafił nad tym zapanować a bardzo chciał.
- Woroniev nie istnieje. Ty nim jesteś prawda? – spytała dość poważnie dziewczyna a tłumacz wybuchnął grubym, natężonym śmiechem
- Nie gadajcie bzdur. Oczywiście że istnieje!
Alicja próbowała dotknąć po przyjacielsku jego ramię, lecz ten odtrącił ją z odrazą. Wtedy wstał Michał.
- Ukrywasz się pod pseudonimem i piszesz jako ktoś inny. Ale nie zmienia to faktu że jesteś geniuszem któremu trzeba pomóc
- Dzisiaj – zaczęła Alicja – zaniosłam część twoich książek do redaktora Marcinkowskiego. Powiedziałam, że ty je napisałeś i że są wspaniałe. Masz szansę na debiut
Artur nie mógł uwierzyć w to co właśnie powiedziała
- Co zrobiłaś? – wrzasnął i ruszył w jej stronę – Co zrobiłaś ?!!
- Ej kolego spokojnie. Ona chce ci pomóc – powiedział Michał stojąc między nią a rozwścieczonym gospodarzem domu.
- Boże, nie mogę uwierzyć, jaki ja byłem głupi ! Tak łatwo dałem się podejść ! Te książki są moje i Liliana. Nikt nie ma prawa ich czytać ! – lamentował Artur i zaczął płakać. Alicja wyszła zza Michała i starała się przytulić zrozpaczonego mężczyznę.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Masz małe problemy Artur, ale poradzimy sobie z nimi. Jest kilka dobrych klinik które…
- O czym wy mówicie !!! – odepchnął ją – Uważacie że jestem szalony? Że Wroncev nie istnieje? To wy jesteście obłąkani. Chcecie znać prawdę? To patrzcie !
Podszedł do drzwi szafy i szeroko je otworzył. Alicja krzyknęła a potem zemdlała.

Marcinkowski był nieprzejednany a Alicja miała zbyt słabą pozycję w wydawnictwie by go przekonać. Mimo to starała się raz jeszcze.
- Szefie, błagam pana, niech pan zasięgnie opinii krytyków. Da im do przeczytania książki Artura. Oni pani powiedzą, że warto!
- Ala, cholera czy ty mnie masz za amatora? Przecież tak zrobiłem, byli zachwyceni, ja sam jestem wniebowzięty tą literaturą ale naprawdę nie mogę tego wydać !
- Dlaczego? – zapytała piskliwym, bliskim desperacji głosem
- To był wariat, szaleniec! Morderca! Sama byłaś świadkiem! Trzymał trupa w szafie. Tak się nie robi na miłość boską, niezależnie czy jest się geniuszem czy robotnikiem budowlanym. Nie mogę publikować książek zabójcy!
- Ale przecież tylu więźniów wydaje książki! – walczyła dalej Alicja.
- Tak, autobiograficzne o tym jak ich inni gwałcili pod prysznicami. Ala, daj spokój, to co innego. Na razie nie ma mowy o Arturze i jego książkach
Dziewczyna westchnęła głęboko. Teraz już musiała przejść do ostateczności.
- A jakby wydać te jego książki pod pseudonimem Lilian Wroncev ? Co pan na to ?
Marcinkowski popatrzył na nią a w jego oczach na moment zapaliła się jasna iskierka. Chwila ciszy a potem
- Nie. Raczej nie
Alicja wyszła zrezygnowana z biura szefa. Tak bardzo chciała by świat poznał kolejnego geniusza. Niestety nic na razie na to nie wskazywało.
W domu nie mogła się skupić na tłumaczeniu. Zostało jej niewiele, więc mogła sobie zrobić krótką przerwę. Kiedy chodziła tam i z powrotem po pokoju naszła ją myśl że być może Artur zostawił jeszcze jakieś książki w swoim mieszkaniu.
Bez wahania wsiadła w samochód i ruszyła do niego. Po kilkunastu minutach była na miejscu. Poprosiła dozorcę o kluczę przedstawiając się jako siostra Artura, po czym weszła do mieszkania tłumacza. Z obrzydzeniem na twarzy okrążyła szafę przyglądając się jej. Powoli ujęła uchwyt drzwi i pociągnęła do siebie. W środku było pusto, jeżeli nie liczyć pozostałości po białym prochu, który rozsypali policyjni eksperci dla zbadania tego miejsca.
- Tutaj na pewno nic nie ma- powiedziała sama do siebie i zaczęła przeszukiwać szuflady. Niestety nie znalazła nic prócz schludnie poukładanej bielizny i skarpetek.
Raaa….ku! Po..ż mi!
Odwróciła się przerażona w stronę szafy. Złapała się za pierś bo serce biło jak szalone nie chcąc zwolnić.
Przesłyszało jej się. Przez ten szkielet ma teraz zwidy i omamy słuchowe, tak, była tego pewna. Mimo wszystko podeszła do szafy próbując raz jeszcze wychwycić to odległe wołanie.
Ratunku! Niech ktoś mnie wypuści!
Teraz słyszała bardzo dobrze. To dochodziło z wnętrza szafy. Jakby za tą szafą znajdował się drugi pokój. Pomyślała, że i ona jest szalona jak Artur jednak szybko wymazała te myśli z głowy
Podeszła raz jeszcze do szafy i przyłożyła ucho do ściany jej wnęki.
- Nie…wydawało mi się
Westchnęła i wyszła z mieszkania. Gdy zamykała drzwi ktoś znów zaczął zawodzić.
Alicja jednak już tego nie słyszała.
KPWZ - Opowiadanie - Własność prywatna
SS-NG #32 Czerwiec 2005
87