Recenzja - Great Battles of WW2: Stalingrad
SS-NG #32 Czerwiec 2005
66






Juliusz "Duress" Makarewicz
PRODUCENT: DTF Games  WYDAWCA: 1C  GATUNEK: strategiczne - RTS  PLATFORMA: PC  CENA: WWW
    Stalingrad – punkt zwrotny II Wojny Światowej. 22 lipca 1942 roku VI Armia, dowodzona przez generała von Paulusa, zaatakowała miasto nad Wołgą. Mimo, że atak był gwałtowny i silny, nie doprowadził do szybkiego zwycięstwa. Bitwa trwała wiele miesięcy. Walki toczono o każdy dom, a raczej każdą ruinę domu. Nie było placu, czy ulicy, które nie przechodził z rąk do rąk. Siły niemieckie zostały odcięte od zaopatrzenia i musiały stawić czoła dwóm przeciwnikom, fanatycznej wręcz Armii Czerwonej i rosyjskiej zimie. Wojska sowieckie- przetrzebione (niektóre armie biorące udział w bitwie były w sile dywizji) i wygłodniałe, źle uzbrojone i mające morale praktycznie równe zeru.
Te dwie zmęczone potęgi wydzierały sobie centymetry terenu, nie pozwalając drugiej stronie na przejęcie inicjatywy. W zasadzie patowa sytuacja trwała aż do początku następnego roku. 2 lutego 1943 roku von Paulus, już w randze feldmarszałka (dostał nominację na kilka dni wcześniej, aby móc bez hańby zakończyć służbę – popełnił samobójstwo jako marszałek polny, a nie zwykły generał), wbrew rozkazom naczelnego dowództwa podpisuje akt kapitulacji. Związek Radziecki zwyciężył i dzięki temu pokazał światu, że Tysiącletnia Rzesza jest do pokonania. Cena wygranej była jednak ogromna.

Tak, wiem. Znów długi, nudny, historyczny wstęp. Po raz kolejny piszę coś, co powoduje senność i ziewanie. Niestety, taka jest już kolej rzeczy. Gdy pisze się o tytułach, które bazują na jakiejś historii czy pomyśle, to wypada wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój. Tak się złożyło, że najwięcej tytułów strategicznych opiera się na wydarzeniach historycznych. Idąc dalej tym śladem- recenzent zajmujący się produkcją strategiczną, opartą o konkretne zdarzenia dziejowe, siłą rzeczy, musi poświęcić pewną uwagę przedstawieniu sytuacji, która stanie się tłem działania gracza. Najprościej rzecz ujmując- piszę tego typu wstępy, żeby pokazać, że gry to nie tylko grafika, muzyka i możliwość dowodzenia żołnierzykami, ale przede wszystkim symulacja sytuacji, które już miały miejsce. Dzięki tytułom taki jak HEARTS OF IRON czy D-DAY, gracz może obcować z przeszłością w nieznany dotąd sposób. Jest w stanie zobaczyć wszystko to, czego nie są w stanie przekazać zdjęcia, filmy czy artykuły traktujące o tej tematyce. Jest świadkiem, ale także współtwórcą danego wycinka „rzeczywistości”.



Ma prawo go modelować i kształtować według własnego uznania. W swoich działaniach jest jednak ograniczony- może podejmować decyzje, popełniać błędy, wykorzystywać okazje, ale tylko w takiej sferze, jaka została mu udostępniona. Na tym właśnie ma polegać zabawa. Dostajemy tło historyczne łącznie z rysem wydarzeń. Wszystkie elementy, które istniały w rzeczywistości, są oddane do pełnej dyspozycji. Wtedy właśnie przychodzi chwila, gdy gracz przestaje być sobą, a wciela się w postać marszałka, generała, wodza. Ma wiedze, umiejętności. Zna fakty i dostrzega możliwości. Jego działanie może przynieść takie same skutki, jak decyzje jego „poprzednika”, może również być diametralnie inne. Najważniejsze jest to, aby gracz uwierzył, ze na te kilka godzin faktycznie staje się dowódcą odpowiedzialnym za swoje czyny, bo tylko wtedy rodzą się prawdziwie głębokie doznania. To waśnie one zapewniają najlepszą rozrywkę. Aby jednak uzyskać ten efekt, należy zacząć od wprowadzenia gracza w odpowiednią atmosferę, czyli zacząć od przedstawienia historii, której częścią może stać się gracz.

STALINGRAD to tytuł wyprodukowany przez rosyjskie studio DTF Games. Na pierwszy rzut ok. wygląda jak BLITZKRIEG. Ekran główny wygląda podobnie, jednostki również, nie wspominając już o terenie działań czy menu. Po dłuższej chwili zastanowienia można wpaść na pomysł, że jest nieoficjalny dodatek do wspomnianego wyżej BLITZKRIEG’U. Nic bardziej błędnego. Mimo wielu podobieństw, szczególnie, gdy mowa jest o wykorzystany mechanizmie działania rozgrywki, są dwa niezwiązane ze sobą produkty.



Podstawowa różnica tkwi w tym, że firma DFT Games, darowała sobie ilość i postawiła na jakość. Zamiast przedstawiać całą kampanię przeciwko Związkowi Radzieckiemu, postanowiła skoncentrować się na jednym elemencie- bitwie o miasto nad Wołgą. Pomysł z jednej strony świetny, z drugiej nieudany. Obecnie, gracze oczekują od produktu różnorodności i wielorakości. Nie chcą bawić się ciągle tym samym. Dlatego też idea, ażeby pozostawić do dyspozycji tylko dwie strony konfliktu i tylko jedną arenę walk, może nie być zbyt ciepło przyjęta. Z drugiej zaś strony, poświęcenie się tylko jednemu tematowi daje możliwość wykorzystania wszelkich, nawet najdrobniejszych, szczegółów. Tak wygląda teoria.

Studio DFT Games przy tworzeniu scenerii walk wykorzystywało zdjęcia lotnicze z czasów wojny, jak również odnalezione i przechowywane w archiwach, mapy taktyczne, należące do sztabów obu stron zmagań. Trudno powiedzieć czy wyszło to dobrze, czy źle, gdyż dla zwykłego śmiertelnika, materiały, które zostały studiu oddane do dyspozycji, są nieosiągalne. Nie można więc powiedzieć, czy dobrze wykorzystali otrzymane pomoce. Można jedynie ufać wypowiedziom ekspertów we wschodniej prasie, że praca włożona w odwzorowanie realizmu historycznego pola walki była ogromna i dała oszałamiające efekty. Sam szczerze mówiąc, nie jestem w stanie tego sam ocenić, ale wierzę w zapewnienia znawców tematu.
Jeżeli chodzi o realizm prowadzenia rozgrywki- jest lepiej niż w wypadku BLITZKRIEG. Strzelanie z pistoletu z jednego końca ekranu na drugi jest niewykonalne. Ostrzał artyleryjski jest druzgoczący, ale nie jest również podmuch apokalipsy (Organy Stalina robiły więcej huku niż zniszczeń). Zasięg wzroku piechurów został poważnie ograniczony. Podobnie jak innych jednostek. Skończyły się czasy, gdy jeden zwiadowca był w stanie „sokolim” wzrokiem ogarnąć parędziesiąt kilometrów kwadratowych pola bitwy. Teraz będzie mógł dojrzeć tylko to, co faktycznie byłoby dane mu do dojrzenia. Nie spotkałem się również do tej pory z problemem „nadnaturalnych” zdolności żołnierzy, które w innym tytułach często przejawiały się np w widzeniu przez ściany, przemierzaniu bezbłędnie całego terenu bez znajomości mapy. Statystyki poszczególnych jednostek zostały zbalansowane i urzeczywistnione, dzięki czemu, nie ma tutaj super oddziałów, które same będą potrafiły wyjść zwycięsko ze starcia. Można śmiało powiedzieć, że firma DFT Games, patrząc na konkurencję, nauczyła się, których błędów należy nie popełniać.



Jak na dobry tytuł przystało, STALINGRAD posiada dobrze dopracowana i bogatą encyklopedię, opisującą bitwę i jednostki w niej uczestniczące? Wszyscy zainteresowani militariami znajdą dla siebie miła lekturę, choć od razu warto zauważyć, że nie są tutaj umieszczane nazbyt szczegółowe informacje. Kilka ciekawych opisów, parę zdjęć. Osobom poważnie zainteresowanym tematem bitwy o Stalingrad encyklopedię również polecam, gdyż nawet przy okrojonej materii, można doszukać się kilku, czy nawet kilkudziesięciu, ważnych i ciekawych wiadomości.

Oczywiście w grze nie może zabraknąć bogatej encyklopedii opisującej zarówno samą bitwę jak i jednostki w niej uczestniczące. Miłośnicy militariów powinni poczuć się usatysfakcjonowani. Jeśli wierzyć zapowiedziom twórców, także osoby niezorientowane w temacie z pewnością poradzą sobie z rozgrywką, gdyż całość ma być napisana językiem jak najbardziej przystępnym i zrozumiałym. Niepokojąco brzmi natomiast informacja, iż nie będzie możliwości zmiany toku historii. Nawet jeśli dowodząc siłami niemieckimi przełamiemy desperacka obronę, to i tak na zakończenie zostaniemy poinformowani, że nasze wysiłki spełzły na niczym. Nie wiem jak innych, ale mnie tego typu niespodzianki raczej odpychają od gry...



Jeśli chodzi o stronę techniczną Stalingrad niewiele różni się od Blitzkriega. Chociaż autorzy zapowiadają zupełnie nowy interfejs, jednak szczegółów na jego temat póki, co brak. Sama grafika nie ulegnie zmianie w najmniejszym stopniu. Niestety nie jest to zbyt dobry pomysł – już w dniu premiery niczym rewelacyjnym nie zachwycała. Z drugiej strony dzięki niskim wymaganiom sprzętowym większa ilość osób będzie mogła spróbować swych sił jako generał Żukow. Jeśli zaś chodzi o oprawę muzyczną, to na pewno nie nastąpi rewolucja w dźwięku. Z drugiej strony zanosi się, że na innowacyjne podejście do samej muzyki ilustrującej wydarzenia dziejące się na ekranie. Odpowiadają za nią panowie z heavy metalowego zespołu SKAFANDR rodem z St. Petersburga. Niestety nieznane mi są dokonania tegoż zespołu, więc trudno pokusić się o jakąś bliższą analizę, ale niewątpliwie współpraca z tego typu muzykami, może zaowocować ciekawym soudtrackiem. Chociaż sam jestem zwolennikiem wojskowych marszów, to z zaciekawieniem poczekam na końcowy wynik tej współpracy.

Niestety produkcja DTF Games będzie miała jeden bardzo spory defekt, a mianowicie całkowity brak trybu multiplayer. Pojawi się on dopiero w planowanym już dodatku. Ja rozumiem, że dzięki temu więcej osób kupi później dodatek, ale bez przesady. Zresztą, jak zapowiadają twórcy dodatek ukaże się tylko, jeśli gra sprzeda się w odpowiednio dużym nakładzie. Innymi słowy w przypadku klapy finansowej osoby pragnące bronić miasta za pośrednictwem Internetu będą musiały obejść się ze smakiem i dalej toczyć boje tylko i wyłącznie z komputerowym przeciwnikiem. Jednak biorąc pod uwagę ilość sprzedanych do tej pory egzemplarzy Blitz’a jestem raczej przekonany, iż Stalingrad również podbije serca strategów.


Pentium III 600 MHz, 128 MB RAM, karta graficzna 32 MB
Na wschodzie bez zmian...
Recenzja - Great Battles of WW2: Stalingrad
SS-NG #32 Czerwiec 2005
66