Najpierw trzęsienie ziemi, a potem stopniowo zwiększamy napięcie…
Tak oto Alfred Hitchcock przedstawił własną receptę na dobry film. I początkowo wszystko zapowiadało, że George Lucas posłucha rady starego mistrza. Niestety wydaje mi się, że wujek George po pierwszym kwadransie rozmyślił się i postanowił lansować inną koncepcję. Może po części wina to jest faktu, że fabuła filmu była znana w ogólnych zarysach od dawna, a nawet w niektórych szczegółach od początku tego roku.
Mistrz Yoda: wyrok wydano zbliża się wykonanie…
No, ale wracając do tematu. Film jest wręcz wypakowany po brzegi efektami specjalnymi. Dosłownie nimi kipi. Czasami odnosi się wrażenie, że fabuła jest tylko uzupełnieniem efektów specjalnych, a nie na odwrót. Nie jest to dobry znak. Atoli bardzo przyjemny wizualnie. Od samego początku graficy komputerowi i wspierający ich technicy pokazują, na co ich stać.
Anakin oszpecony, pocięty i żałosny
A początek jest spektakularny: oto bowiem nad Coruscant, stolicą Republiki trwa zacięta kosmiczna batalia między klonami a separatystami. Na pokładzie jednostki flagowej separatystów generał Grievous i hrabia Dooku przetrzymują kanclerza Palpatine’a, którego porwali z planety w drugiej serii Wojen Klonów. Ciekawi mnie jak właściwie wyjaśniona zostanie nieobecność planetarnych pól ochronnych. W filmie nikt się o to nie kłopotał więc pewnie ich po prostu tam nie było zainstalowanych, co jest niesamowicie dziwne jak na państwo w stanie wojny.
Mace Windu i Palpatine – przeżyje tylko jeden, zgadnijcie który?
No, ale wracając do tematu. Naszych Jedi poznajemy w chwili, gdy lecą odbić kanclerza Palpatine’a z rąk separatystów. Co ciekawe, ten porąbany pomysł jest autorstwa Kenobiego, który jak zwykle wpada w kłopoty, z których ratować musi go jego niedouczony i narwany padawan… znaczy się już rycerz Jedi. Nasi jak zwykle wpadają w pułapkę, ale uwalniają kanclerza, znaczy się Ani uwalnia, dźwigając na plecach nieprzytomnego Obiego. W międzyczasie skraca też Dooku o głowę na wyraźną prośbę kanclerza.
Palpatine w całej okazałości
Po wygranej (chyba) bitwie nasi wracają na powierzchnię: kanclerz do swoich intryg, Senat do przyznawania kanclerzowi dalszych uprawnień, Rada Jedi do prowadzenia wojny i spięć z Palpatinem. Ani do Padme, a Obi do kolejnej misji.
Generał Grievous, jeszcze żywy, ale już z gruźlicą
Główne wątki
Zasadniczo film można podzielić na dwie podstawowe części: przed masakrą Jedi i po masakrze. W części przed masakrą przeplatają się 3 podstawowe motywy: przechodzenie Anakina na Ciemną Stronę, wojna z separatystami opierająca się głównie na szukaniu generała Grievousa i coraz wyraźniej rysująca się intryga kanclerza. Wątki te są ze sobą bardzo ściśle splecione, a oddzielenie ich od siebie może powodować niezrozumiałość reszty. Na przykład: wyznaczenie przez kanclerza Anakina do Rady Jedi ma wyraźny wpływ na jego „mroczną podróż” jak i jest częścią stopniowego przejmowania władzy przez Palpatine’a, a chociażby wyznaczenie Kenobiego przez Radę do poszukiwań Grievousa, co mocno ubodło Aniego i silniej popchnęło go w ramiona Sidiousa.
Siły Republiki na Kashyyyk poprzedzane przez miejscowe mięso armatnie
Moim osobistym zdaniem najlepiej wyszła intryga Palpatine’a. Być może dlatego, że nie sposób nie docenić tej odrobiny inteligencji z jaką ją konstruował, na tle jej kompletnego braku u Anakina. To, jak łatwo tego człowieka można omamić najbardziej zmyślonymi bajdmi, jest po prostu niespotykane. Najbardziej urzekła mnie historyjka o Darth Plagiusie Mądrym, Sithcie altruiście, który przedłużał życie innym oddziałując Mocą na midichloriany (litości znowu!!!) i zginął zabity we śnie przez własnego ucznia. W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby tym uczniem był Sidious. Ale wróćmy do tematu.
Sama masakra Jedi przedstawiona jest w sposób dobry, ale nie rewelacyjny. Ot, klony w sposób nieskoordynowany strzelają sobie do każdego Jedi, który się nawinie. Tym niemniej zdziwiło mnie, ze mistrza Yodę przyszło załatwić tylko dwie sztuki szturmowców, zamiast sprowadzić tu ciężką broń piechoty, lub po prostu wysadzić drzewko, na którym siedział. Co do rozwałki, jaką Anakin urządził swym braciom i siostrom w Świątyni Jedi, nie było to zbyt widowiskowe, ot wszedł tam po prostu ze ślicznie maszerującymi klonami, a dalej były tylko widoczki dymu. I zastanawia mnie też, czemu wśród młodzików byli wyłącznie ludzie. No, ale to kwestia drugoplanowa.
Anakin po reaktywacji
Po masakrze zasadniczo pojawiły się nowe wątki. Przede wszystkim był to konflikt mistrza z uczniem, czyli Obiego i Anakina; kolejnym było pojawienie się nowego pokolenia, wyrosłego niejako na gruzach starego, czyli bohaterowie znani ze starej trylogii wkraczają na scenę. A ostatni to ostateczna porażka starego porządku. Krótko mówiąc zamieniono starą wojnę na nową wojnę. Wojny Klonów na Galaktyczną Wojnę Domową.